czwartek, 11 czerwca 2015

7 - wszystkie odloty jaskółek.

"wyfrunięta" jaskółeczka.


Odwiedziliśmy dzisiaj ostatnie dzieci w naszym obejściu. Hania stwierdziła, że już czas żeby opuściły "ciepły kurwidołek", to znaczy w jej wersji, chciała zajrzeć z bliska czy aby na pewno jest ich pięć. Prawdopodobnie nie było. Zastanawiamy się czy nie udało się jednej przeżyć, czy może nawet wykluć. Dowodów żadnych nie ma.


Nie ma też co płakać nad rozbitym jajem. Przynajmniej selekcji dokonała sama natura bez wysługiwania się mózgiem (Żabka) i mięśniami (Cygan).

Towarzystwo czmychnęło nad nami, żeby zaprezentować nam najgorszy awiacyjny show w tym sezonie festynowym. Śmiać się jednak nie było wolno. Mama jaskółka skarciła nas wzrokiem:


Rodzice z czasem jednak zrozumieli, że ich pociechy kariery w lotnictwie nie zrobią (chyba, że rządowym):


Załamując się ostatecznie:

O ja! Pisiont groszy!


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz